Do głowy dobijała mi kolejna wizja-zasadzki. Przybrałem w siłę. Łapy gnały szybciej, a z pyska kapała krew. W oczach mych malował się błysk śmierci dla stworzenia. Nigdy nie zrani mojej rodziny. Nie dopuki ja żyję.
Szpony wbijały się w ziemię, aby spróbować rozwinąć jeszcze większą prędkość. Nieraz widziałęm jak Leyla . Teraz jej naturalna szybkość przydałaby mi się, albo wielka magia. Zebrałem wszystkie myśli. Zobaczyłem już tereny naszej watahy. Tylko trochę. Nie wiedziałęm czy zdąrzę. Musiałem
Zoobaczyłem go. Wchodził do jaskini. Dziewczynki (łątwiej niż wadery bo dla niego to ciągle szczeniaki xd) Rzuciłem się na niego
-Zostaw je!-krzyknąłem. Zaczęliśmy walczyć. Nikt nie wiedział co się dzieje. On odrzucił mnie na głaz. Uderzyłem o niego
-Zostaw naszego ojca!-powiedział i stanęły przede mną.
-To nie wasz ojciec-powiedziałem i przeszkoczyłem nad nimi. Naskoczyłem na przeciwnika i ukryzłem w okolice karku. Uciekł. Upadłem
Villag??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz