środa, 30 kwietnia 2014
Od Tauriel C.D Destiny Swith
- Szczerze? - zapytałam patrząc się na niego.
Samiec kiwnął głową podnosząc brwi.
- Jest starodawnie i ogólnie nie podoba mi się. Każdy ma inny gust, a mój jest specyficzny... Ściany są w okropnych kolorach, nie najpiękniejsze ozdoby... Widziałam piękniejsze miejsca. - uśmiechałam się do niego wrednie.
- A jeśli powiem ci, że jestem następcą tronu? - spojrzał na mnie uwodzicielsko.
- To nic nie zmieni. Czy następca tronu, czy nie - i tak dalej będziesz próbował uwodzić wadery, przez co możesz nie znaleźć swojej królowej. - przechyliłam głowę na bok i odwróciłam się odchodząc w stronę drzwi.
Na krańcu skały, na jakiej stał zamek przystanęłam. Spojrzałam w dół. Nie było widać lądu, tylko chmury. Rozejrzałam się wokoło. Oczywiście za mną stał Ageron...
- Co masz zamiar zrobić? - spytał stając blisko obok mnie.
- Skoczyć. Skoczyć w dół. - mówiłam bez strachu. I tak każdy chyba wie, co się stanie. Odeszłam od krawędzi kilka kroków.
- Nie zrobisz tego z mojego powodu. - uśmiechał się w moją stronę.
- Zrobię. Martwisz się już? - mówiłam rozpędzając się i w końcu skacząc w przepaść.
Lot był najlepszą częścią ''widowiska''... W ostatniej chwili zmieniłam się w jastrzębia i wzbiłam się ostro w górę odlatując daleko. Nie ucieknę od problemów, ale może przynajmniej spokój będę miała.
Klif. Wylądowałam u jego końca zmieniając się w wilka. Usiadłam w samotności na skale obserwując zachodzące horyzont. Usłyszałam za sobą kroki. Od razu pomyślałam, że to basior, ale myliłam się. Spojrzałam w tył przez ramię. Stała tam samica, już mi nieco znana - Destiny Swith. Nie mówiłam nic, tylko siedziałam nieruchomo.
< Destiny Swith? >
niedziela, 27 kwietnia 2014
Od Sary CD Amy i Aquantisa
No na prawdę... Z jego opowieści wynika, że jak tak, to przez śmiałość wpada w kłopoty, a jak chodzi o dziewczynę to już w krzaki wieje... I to jest mój brat? Ale co robić, przynajmniej się pośmieję... podeszłam do wilczycy i wyciągnęłam na powitanie łapę.
-Hej, jestem Sara, a ten za krzakami to mój brat, Aquantis-przedstawiłam siebie i jego waderze. No nie powiem, nawet ładna...
-Hej, Amy jestem...-odpowiedziała uśmiechając się miło.
-No dobra, wyłaź! Nie jest wcale straszna!-zaśmiałam się patrząc wymownie na Aquantisa. Wyszedł zza krzaków, a ja byłam pewna,że gdyby nie sierść, byłby cały czerwony. Podszedł do nas powoli i również podał Amy łapę na powitanie.
-Możesz mi Aqua mówić...-mruknął wbijając wzrok w ziemię.
-Wybacz mu, bardzo wstydliwy jest...-wyszczerzyłam zęby do nieco zdziwionej wilczycy. Aquantis popatrzył na mnie morderczym wzrokiem. Amy przenosiła wzrok ze mnie na niego, i z powrotem na minie i tak przez dłuższą chwilę. W końcu zaczęła się śmiać.
-Wybaczcie, ale strasznie śmiesznie wyglądacie, kiedy tak na siebie patrzycie...-wykrztusiła ocierając łzę z oka. Właśnie tym rozluzowała atmosferę, która przez mojego brata była strasznie napięta. My po chwili też zaczęliśmy się śmiać. Musieliśmy śmiesznie wyglądać... Nagle nadleciał jakiś ptak i coś powiedział do Amy.
-Najwyraźniej nie było tak źle, jak nam się wydawało...-stwierdziła pod nosem Amy.
-A co się stało?-odezwał się Aquantis.
-Nic ważnego...-powiedziała Amy. -Shine, wiesz co robić, prawda?-zapytała ptaka dając mu jakieś zioła.
-Jasne szefie!-tym razem zrozumieliśmy i wtedy ten dziwny ptak zniknął.
<Amy, Aquantis?>
sobota, 26 kwietnia 2014
Od Ageron'a C.D Tauriel
- To nie jest żadna zabawa, to fakt. - Warknęła do mnie wadera, i się na mnie rzuciła. Zrobiłem kilka uników, następne zrobiłem kilka skoków szybko złapałem waderę za futro i ją pocałowałem, gdy skończyłem, ona zaczęła do mnie przeklinać, i to bardzo głośno. Nagle Amy wstaje i krzyczy.
- Tu się rodzi! Nikt nie wie, że Villag jest w ciąży?! - Warknęła Amy. Ja podszedłem do Villag i powiedziałem.
- A tak w ogóle gdzie James? - Zapytałem. Villag wrzeszczała w niebo-głosy, nawet reszta watahy się zleciała.
- Ogarnąć się, to nie kabaret, sio wynocha! - Próbowałem odgonić resztę watahy, i odgoniłem.
- Tauriel? - Zapytałem.
- Co?! - Warknęła.
- Chcę cię gdzieś zabrać. - Powiedziałem.
- Znowu. - Warknęła pod nosem. Zaprowadziłem ją do zamku przodków klanu Wathervill, po za terenami watahy, a ja, byłem następcą tronu. Nie było piękniejszego miejsca niż to.
środa, 23 kwietnia 2014
Od Tauriel C.D Villag, Amy, Destiny Swith, Sarash, Ageron'a
- Ej! - krzyknęłam na cały głos. Zapadła cisza. - Ogarnijcie d*py i się uspokójcie! - ciągle krzyczałam.
- Bo? - mówił uwodzicielsko basior.
- Bo nie ręczę za siebie... - spojrzałam na niego zaciskając szczękę.
- Dawaj mała. - zachichotał.
Czasem... czasem gdy jestem wkurzona i niestety tracę moją anielską cierpliwość, zmieniam postać i wpadam w niekontrolowaną furię...
- Lepiej nie, jeszcze zes*asz się ze strachu. - warknęłam. - Nie działają na mnie twoje cholerne zaloty.
- Oj, jakie to groźne. - mówił.
Zaczęło się. Najpierw zmienił mi się głos. Był gruby i bardzo męski. Potem zmieniłam kolor futra. Efektem był taki wygląd:
Nagle samiec parsknął śmiechem, a ja od razu rzuciłam się na niego z pazurami. Byłam gotowa rozwalić wszystko na około mnie, zabić każdego.
***
Zbudziłam się niedaleko miejsce zdarzenia. Jaskinia nie była uszkodzona, na około mnie nie było żadnych wilków. Wstałam chybocząc się na nogach. Nie wiedziałam, skąd u mnie tyle wulgaryzmów... Podeszłam do wejścia pomieszczenia. Momentalnie wszystkie oczy zwróciły się ku mojej postaci. Samiec, który tak do wszystkich zarywał, siedział w kącie i najdokładniej się mi przyglądał. Ruszyłam w jego kierunku pełna złości, a inne wilki od razu próbowały mnie zatrzymać.
- Spokojnie, ja go chce przytulić... - powiedziałam.
Puścili mnie, a ja podeszłam spokojnie w jego stronę. Gdy byłam już blisko, złożyłam łapę w pięść i walnęłam mu prosto nią w brzuch.
- A podobno miałaś go przytulić! - zawołała samica, która odciągnęła mnie od niego.
- Co z tego, że pięścią?! - ryknęłam uwalniając się.
< Ktoś z obecnych (Amy, Destiny Swith, Villag, Sarash) niech dokończy >
wtorek, 22 kwietnia 2014
Villag urodziła!
Pseudonim: Lovi.
Płeć: Wadera.
Wiek: Po urodzeniu.
Hierarchia: uczennica, młoda samica alpha.
Pozycja: Alpha.
Żywioł: Miłość, muzyka, Walka, Wojna
Magiczne umiejętności: Mają być napisane tak:
*Nieodkryte
Cechy charakteru: Miła, zabawna, trochę samotnica. Lubi samotność lub małą grupę. Romantyczna, zabawna.
Cechy rozpoznawcze: jeszcze za mała żeby napisać.
Cechy fizyczne: Sprytna, Wytrzymała, Silna, Szybka, Zwinna.
Głos: później.
Rodzina: Tata-James, Mama- Villag Siostra-Christina.
Partner: za młoda.
Wcielenie: za młoda.
Talizman: na razie nie ma.
Właściciel: Maja666666.
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Głosowanie!
- Ageron
- Sara
- Shelin (wylosowało mi się...)
- Amy, iiiiii
- Villag!
Za miesiąc będzie następne losowanie!
Tym, którym się nie poszczęściło, to może na następny
raz się poszczęści ;)
Od Destiny Swith C.D Tauriel, Ageron'a, Villag, Sarash, Amy
- Aha, a oprowadzisz mnie po terenach watahy? - Zapytała.
- Jasne, choć a mną. - Uśmiechnęłam się, i poszłam najpierw do wiszącego miasta, wiedziałam, że będzie mały problem z Ageron'em, ale starałam się o tym nie myśleć. Kiedy już tam dotarłyśmy, Ageron rzucił się na mnie z podłym uśmiechem.
- Siema, zestarzałaś się trochu. - Zaśmiał się, tym razem ja go przewaliłam na drugi bok.
- Uspokój downa bo ci przypie*dole i rodzona matka cię nie pozna! - Warknęłam, on obrócił głowę w bok , tak, że jego wzrok utkwił na Tauriel, a on się uśmiechnął.
- A co to za ślicznotka? - Uśmiechnął się podle.
- To nie twój zas*any interes. - I wpiep*zyłam mu w pysk.
-Ku*wa, to za co?! - Warknął.
- Właśnie mówię, to nie twój zas*any interes. - Uśmiechnęłam się arogancko. On mnie z siebie zrzucił i walnął mną o głaz. Kiedy się obudziłam, zauważyłam Amy, Sarash, Tauriel, Villag no i oczywiście Ageron'a, wku*wiona wstałam i przypie*doliłam mu w pysk.
- Za co to?! - Warknął.
- Po pierwsze, za złamanie mi łapy, a po drugie, za dotknięcie mnie bez pozwolenia. - I jeszcze raz mu przypie*doliłam w pysk.
<Amy,Sarash,Tauriel,Villag,Ageron?>
wtorek, 15 kwietnia 2014
Od Tauriel
Yes I've been black but when I come back you'll know know know
I ain't got the time and if my daddy thinks I'm fine
He's tried to make me go to rehab but I won't go go go
I'd rather be at home with Ray
I ain't got seventy days
Cause there's nothing
There's nothing you can teach me
That I can't learn from Mr Hathaway
I didn't get a lot in class
But I know it don't come in a shot glass
They tried to make me go to rehab but I said 'no, no, no'
Yes I've been black but when I come back you'll know know know
I ain't got the time and if my daddy thinks I'm fine
He's tried to make me go to rehab but I won't go go go
The man said 'why do you think you here'
I said 'I got no idea
I'm gonna, I'm gonna lose my baby
so I always keep a bottle near'
He said 'I just think you're depressed,
this me, yeah baby, and the rest'
They tried to make me go to rehab but I said 'no, no, no'
Yes I've been black but when I come back you'll know know know
I don't ever wanna drink again
I just ooh I just need a friend
I'm not gonna spend ten weeks
have everyone think I'm on the mend
It's not just my pride
It's just 'til these tears have dried
They tried to make me go to rehab but I said "no, no, no"
Yes I've been black but when I come back you'll know know know
I ain't got the time and if my daddy thinks I'm fine
He's tried to make me go to rehab but I won't go go go
Powitajmy Tauriel
Pseudonim: Tau, czasem zwana Kiriban, Mascared.
Płeć: Wadera.
Wiek: 4 lata.
Hierarchia: Szamanka.
Pozycja: Eta.
Żywioł: Woda, czarna magia.
Magiczne umiejętności:
* Wszystkie związane z żywiołami
* Zabijanie wzrokiem lub leczenia łzami
* Poltegrejst
* Ektoplazma
* Widzenie aury innych wilków
Cechy charakteru: Tauriel jest spokojną waderą, lecz czasem mocno ją ponosi. Wyróżniające ją cechy to przede wszystkim ambicja, altruizm, bezinteresowność oraz inteligencja. Niezwykle cierpliwa, co czasem pomaga w rozwiązywaniu sporów. Na co dzień przede wszystkim bardzo ostrożna. Mascared jest lojalna i negatywnie nastawiona na świat. Uważa że, w klanie czy gdziekolwiek indziej jest ''czarnym koniem''. Pracuje jednak nad tym. Nie ukrywa swego pochodzenia przed światłem dziennym. Nie lubi pruderii, jak i chytrości. Szczera do bólu, co jej nie popłaca. Uprzejma w stosunku do płci przeciwnej. Swemu partnerowi jest wierna bezgranicznie, gotów jest oddać za niego życie. Łagodna w stosunku do szczeniąt, jak i starszych wilków. Ma ogromną wyobraźnię, przez co czasem gubi się w swych marzeniach. Jest również asertywna i wyrozumiała, nie pozwala innym na zbyt wiele... Waderę wyróżnia też jej choroba - klaustrofobia. Obecnie jednak ma łagodne objawy, tylko czasem panikuje w małych przestrzeniach.
Cechy rozpoznawcze: Znaki na ciele, jednolite, niebieskie oczy
Cechy fizyczne: Spryt, szybkość, zwinność, wytrwałość - te cechy wykształciła podczas wielu treningów.
Głos:
Partner: Brak, kto pokocha tego ponuraka?
Wcielenie:
Talizman: Znaki na ciele to talizmany.
Właściciel: zuzia79.
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
Od Villag C.D James'a & Sarash
- Nie nic. - Odpowiedział.
- Idę z tond. - Powiedziałam, chciałam wyjść ale James mi nie pozwolił.
- Gdzie idziesz? - Zapytał.
- Do siostry. - Odpowiedziałam.
- Ja ci z tond nie pozwolę wyjść. - Odpowiedział.
- Nie to nie. - Przeskoczyłam nad nim i pobiegłam do siostry, kiedy tam dotarłam, zrobiło mi się słabo.
- Villag? Co ci jest? - Zapytała przerażona.
- Ageron mnie walnął w brzuch, ale nic się nie stało. - Odpowiedziałam.
- Ciesz się, że chodziłam na studia z medycyny. - Uśmiechnęła się. - Połóż się.
- Ok. - I się położyłam. Ta zaczęła mnie badać, naciskać na brzuch i pytała.
- Tu, jak naciskam to boli?
- Trochę, da się znieść. - Odpowiedziałam.
- To coś mi się wydaje, że twój jeden szczeniak, będzie inny niż pozostałe. - Powiedziała.
- Jak to? - Zapytałam przerażona.
- Tak to, teraz ci dokładnie nie mogę określić, ale zostajesz u mnie na noc. - Powiedziała. Nagle wparował James.
<Sarash? James?>
niedziela, 13 kwietnia 2014
Kolejny Konkurs!
Instrukcja
<a href="tu_wklej_link_strony"><img border="0" src="tu_wklej_adres_obrazka" /></a>
1) w miejsce tu_wklej_link_strony wklejamy adres bloga. W tym przypadku jest to http://watahacrystalmagic.blogspot.com/ ...
2) Swój banner musimy "zalinkować" na jakiejś stronie,
np. na pokazywarka.pl ... Ja zalinkowałam tam przypadkowy obrazek. http://static.pokazywarka.pl/i/2859451/838975/9067ba2a7db40370243a868d911f5159-d3ggmiz.jpg?1397410276
3) Następnie z nasz kod, który powinien wyglądać tak -------> <a href="http://watahacrystalmagic.blogspot.com/"><img border="0" src="tu_wklej_adres_obrazka" /></a> w miejsce tu_wklej_adres_obrazka wklejamy zalinkowany wcześniej banner (u mnie ciągle obrazek - http://static.pokazywarka.pl/i/2859451/838975/9067ba2a7db40370243a868d911f5159-d3ggmiz.jpg?1397410276)
4) Kod powinien wyglądać tak : <a href="http://watahacrystalmagic.blogspot.com/"><img border="0" src="http://static.pokazywarka.pl/i/2859451/838975/9067ba2a7db40370243a868d911f5159-d3ggmiz.jpg?1397410276" /></a>
5) Jezeli chcemy sprawdzić, czy kod działa, wchodzimy na howrse na profil--->moja strona i klikamy na ołówek, pozwalający nam edytować prezentację. Wchodzimy w tryb HTML.
Kiedy już w nim jesteśmy, pokazuję nam się nasza prezentacja w języku HTML
Wklejamy nasz gotowy kod HTML w dowolne miejsce, najlepiej na samej górze.
Klikamy zapisz prezentację i patrzymy na efekty... ^^
po kliknięciu na obrazek powinna wyświetlić się nam strona główna Watahy Crystal Magic... ^^ Wcześniej jeszcze pokaże się komunikat, że opuszczamy howrse.pl.
mam nadzieję, że pomogłam. W razie problemów wysyłajcie mi linki do bannerów, to zrobię wam kody i wyśle na howrse ;)
Amy
na koniec jeszcze potwierdzenie, że nie kłamię.. xD
Konkurs
- Bannery, które po kliknięciu na niego nie przeniosą cię na stronę główną( HTML) zostaną zdyskwalifikowane, będą na stronie konkursu, ale nie wezmą udziału
- Bannery przysyłacie wyłącznie do mnie(Maja666666)
- Będą nagrody pocieszenia
- Wybieramy najpierw dwa główne ( 2 pierwsze miejsca)
- Potem będą poboczne( maxymalnie 5 )
Dane konkursu mogą się zmieniać. Jeśli się zmienią na stronie głównej pojawi się o tym post
Widzę, że nie które bannery nie przenoszą nas na stronę główną. Proszę to poprawić i wysłać mi dobre
//Maja666666
sobota, 12 kwietnia 2014
Od Aquantisa CD Sary
Przyjrzałem się jej uważnie i oniemiałem.
-Sara?-zapytałem z niedowierzeniem. W końcu odwróciła się i rzuciła na mnie.
-Aqantis!-zaśmiała się. Nie widzieliśmy się od lat...
-Musisz mi opowiedzieć, co się z tobą działo...-stwierdziłem. Ruszyliśmy na długi spacer opowiadając sobie na zmianę urywki z naszego życia. Nagle stanąłem jakby wmurowany w ziemię. Sara dopiero po chwili zorientowała się, że mnie nie ma. Popatrzyła na mnie pytająco. Ja dalej stałem wpatrzony w najpiękniejszą wilczycę, jaką do tej pory widziałem.
-Ej, idziesz?-zapytała mnie Sara. Pokazałem jej w odpowiedzi łapą na wilczycę. Zbierała jakieś zioła, a włosy co chwilę wpadały jej do oczu... Moja siostra popatrzyła we wskazanym kierunku i zagwizdała.
-No, stary, dasz radę w ogóle się odezwać?-zaśmiała się. W ciągu tych kilkunastu minut zauważyłem, że ona bardziej zachowuje się jak jakiś mój kumpel, niż siostra. Nie powiem, że mi to nie pasuje, bo pasuje mi to bardzo.
-Idziesz do niej czy nie?-zaśmiała się Sara. Coś ona dużo się śmieje...
-Yyyy...-odpowiedziałem jej tylko. Ona pokręciła głową z politowaniem.
-Wiesz co, ty się zwyczajnie nie nadajesz do takich spotkań...-stwierdziła i śmiało podeszła do wadery. Ja czym prędzej pobiegłem w krzaki...
<Sara, Amy?>
Od Amy CD James'a & Villag
-Nie przesadziłeś?-zapytałam patrząc na niego podejrzliwie.
-Nie... dlaczego tak uważasz?-zapytał.
-No wiesz... zabicie kogoś to nie taka lekka sprawa...-stwierdziłam.
-Na pewno przeżył... niestety...-mruknął pod nosem.
-No trudno... na razie to zostawmy... lepiej się zająć Villag...-powiedziałam.
-Ale wydobrzeje, prawda?-spytał z lękiem w oczach. Pokiwałam powoli głową. Powinno być wszystko w porządku...
-Hej, ja tu ciągle jestem...-zawołała słabym głosem Villag. Ups, rzeczywiście rozmawialiśmy jakby jej tam nie było...
-Sorry... Wiecie co? Wy tu chwilę ze sobą porazmawiajcie, a ja może pójdę poszukać ziół potrzebnych, żeby Villag szybciej wróciła do zdrowia?-zapytałam wyczuwając instynktownie, że potrzebują chwili prywatności. Kazałam jeszcze Villag się nie ruszać i ruszyłam do Dżungli na poszukiwanie bardzo rzadkich roślin, które praktycznie pozwalały wyleczyć ze wszystkiego...
*Villag, James?*
Amy kupuje Cure! (xD)
Od James'a-cd Amy/ Villag
Kazałem Libre, aby zabrał Villag do Amy, aby ją uleczyła. Tak smok zrobił, a ja zająłem się tym Skórwys*nem
Skoczyłem na wilka. Coś zaczęło się we mnie zmieniać. Nigdy nie czułem czegoś takiego. Była to dziwa moc.
Zacząłem dusić wilka. Nie panowałem już nad sobą, ale czy bym panował, czy nie to i tak chciałbym go teraz zabić.
Chwyciłem go za łapę i wygiąłem tak że było słychać jak jego kości się kruszą. Prawie wyrwałem mu tą łapę. Chwyciłem zębami za skórę na jego grzbiecie i wyrwałem mu jej kawałek. Około 15 centymetrów. Basior nieraz próbował mnie atakować, bronic się. Teraz na nic mu się to zdało. Wydawałoby się że nikt mnie nie powstrzyma. I tak było. Podpaliłem mu nawet futro. Jednak nie takim prawdziwym ogniem. Tym ogniem z piekieł. Nie mógł go spalić. Ten ogień zadawał tylko nie miłosierny ból.
Wielkie pazury postaci w którą się zamieniłem rozcinały mu skórę. Setką zębów chwyciłem go za pysk i ugryzłem tak jakbym chciał aby odpadł mu ten pysk. W końcu zadałem ostateczny cios. Zgasiłem ogień i uderzyłem go kulą stworzoną z mroku, ognia i po części z mocy wszechświata.
Ageron padł na ziemię ciężko dysząc. Zostawiłem go. Wiedziałem że przeżyje. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Mogłem owszem wrócić i go potorturować, aż w końcu zabić. Jednak musiałem być alfą. Powróciłem do dawnej postaci. Od razu zacząłem biec do jaskini Amy. Tam leżała Villi przy niej siedziała Amy. Na dworze był Libre.
- Co z nią?-spytałem i spojrzałem troskliwie na waderę, która spała jednak było widać że chyba nie jest dobrze
-Co się tam właściwie stało?-odbiegła od mojego pytania
- Ageron ją uderzył.
- Gdzie on jest
- Teraz? Może być jeszcze na tym świecie lub w krainie umarłych-powiedziałem i uśmiechnąłem się na ta myśl
Amy/ Villi??
Od Agerona C.D Villag, James'a
- Uspokój się. - Powiedziałem i przytuliłem waderę do siebie.
- Jak mam być spokojna, skoro ty cały czas mnie podrywasz?! - Zapytała rozwścieczona.
- Cicho... - Znowu przyciągnąłem waderę do siebie i ją próbowałem uspokoić.
- Ale, ale ja. - Łapą zamknąłem jej usta, ona mnie jednak ugryzła. - Spadaj! - Warknęła.
- To tak się bawimy co? - Uśmiechnąłem się arogancko i skoczyłem na waderę.
- Spadaj! - Uśmiechnąłem się. - Aha, o to ci chodzi. - Walnęła mnie w pysk łapą, i odepchnęła nogami.
- Ok, dobra, widzę, że zabawa się rozkręca. - Uśmiechnąłem się i uderzyłem ją w brzuch.
- Debilem jesteś czy co? - Zaczęła zwijać się z bólu, nagle przyszedł James i zaczął pomagać, Villag.
<Villag? James?>
Od Villag C.D Ageron'a, James'a
- Mogę się jeszcze zastanowić? - Zapytałam i odwróciłam się do niego tyłem.
- Tak, a co, nie jesteś gotowa? - Zapytał zdziwiony.
- Na w sumie, jestem, jakby to powiedzieć, za młoda żeby podejmować takie decyzje. - Powiedziałam i o mało się nie rozpłakałam. - Daj mi jeszcze czas. - Po czym pobiegłam do Loucis'a, wsiadłam na niego, i pobiegliśmy do watahy. Gdy już tam byliśmy, na drodze spotkałam Ageron'a, Loucis od razu zaczął warczeć.
- Cicho. - Powiedziałam do tygrysa po czym on się od razu uspokoił. - Czego znowu chcesz? - Zapytałam trochę zdenerwowana.
- Wiem, że jesteś w ciąży z tym "James'em"... - Przerwałam mu.
- To ty wiesz o mojej ciąży? - Zapytałam zdziwiona.
- Każdy wie. - Odpowiedział.
- Dobra nieważne. - Przewróciłam oczami.
<Ageron?>
Konkurs!
Od James'a-cd Villag
~Rano~
Obudziłem waderę
-Dzień dobry-powiedziałem
- Cześć-odpowiedziała.
-Może głodna-podałem jej królika
-Dziękuję-uśmiechnęła się i zaczęła jeść
- Ty nie jesteś głodny?
-Już jadłem.
~Po posiłku~
-Zaprowadzę cię gdzieś. To tutaj się udawałem
Zaprowadziłem waderę. Byliśmy na miejscu. Teraz tylko wystarczyło iść na przód.
- I jak podoba się?-spytałem
-Pięknie, ale po co tu leciałeś?
-Nie teraz.
-A kiedy?-uśmiechnęła się
- Wtedy kiedy zobaczysz wszytko -powiedziałem i pobiegłem do przodu, wadera zaczęła mknąć za mną, a po chwili już biegła koło mnie. Mijaliśmy piękne krajobrazy i co chwilę zatrzymywaliśmy się żeby je obejrzeć.
Raz widzieliśmy krajobraz wiosenny, a innym razem zimowy
W końcu zatrzymaliśmy się.
-Cudownie-powiedziałem cicho
-Tak-wadera przytuliła się do mnie.
-Mam coś dla ciebie. Miało się to dziać dopiero gdy wrócę, ale chce to zrobić teraz.
Zacząłem śpiewać
-Wiem, wszystko dzieje się szybko-zacząłem- jesteśmy razem, będziemy mieć szczeniaki, ale pragnę czegoś więcej. Chciałem się zapytać. Czy..czy wyjdziesz za mnie?-podałem jej rzecz
Villag??
(Wiem, że szybko, al skoro są szczeniaki to chyba ślub też musi być?!)
Jesli już się zgodzisz to pierścionka i tak nie musisz nosić xD
piątek, 11 kwietnia 2014
Gratulacje! 2 razy xD
Od Amy - zadanie
Obudziłam się pod jakimś drzewem. Normalka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak codzień niezbyt zaskakujący widok - moje włosy. Odgarnęłam je łapą i rozejrzałam się po okolicy. Cicho, spokojnie... Dawno nie przydarzyło mi się już nic fajnego, trzeba poszukać przygód... Ruszyłam w kierunku jakiejś doliny, na której końcu majaczyło jakaś góra. Pewnie to nic nadzwyczajnego, ale chyba warto spróbować...? Kiedy tylko weszłam do doliny nad moją głową zamknęły się korony dziwnych drzew. Gdzieniegdzie widziałam gałęzie porośnięte ruszającymi się lianami, które tworzyły nad moją głową niesamowite łuki. Idąc coraz dalej miałam wrażenie, że ten dziwny las, a właściwie to dżungla, ma zamiar mnie połknąć. Co chwilę gdzieś obok mnie coś syczało i pluło czymś zielonym. Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale trudno było zignorować skwierczące, zielone coś lecące ci przed nosem... nie mam zamiaru mieć bliższego kontaktu z tym... czymś. Nagle zrobiło się trochę ciemno. Podniosłam oczy do góry i zobaczyłam jakieś ogromne oko nademną... Czerwone oko... Wolę nie wiedzieć, co to jest. Zagwizdałam sygnałem uczonym mnie od małego. Zaraz obok mnie w chmurze liści i kwiatów pojawiła się Shine.
-Melduję gotowość do akcji!-zażartowała.
-Emmm.... To niezbyt dobry moment na kawały...-stwierdziłam i pokazałam łapą do góry.
-Szefie? Co powiesz na szybki kursik do celu?-zapytała.
-Może być, byleby było naprawdę szybko...-zaśmiałam się. Już po chwili stałyśmy w riunach niegdyś pewnie pięknego miasta. Zrobiłam krok do przodu. Nic się nie stało. Ruszyłam na zwiedzanie. Przechodziłam pod obrośniętymi zwisającym bluszczem łukami, pozostałościami szklanych kopuł i innymi, starymi kawałkami budowli. Poczułam instynktownie, że już nie mogę zawrócić... poszłam dalej. W pewnej chwili napotkałam bramę. Wyglądała... inaczej. Niby taka sama, jednak inna... zawołałam Shine.
-Hej, Shine! Zobacz co znalazłam!-krzyknęłam. Po chwili feniks był już przy mnie.
-Amy... od tego czuć duchami...-powiedziała. Przytaknęłam jej.
-Czyli że...-zaczęłam.
-Wchodzimy tam!-dokończyłyśmy zgodnym chórem. Zmieniłam się w wojowniczkę, w końcu co jak co, ale wychowałam się w Wiszącym Mieście, prawda? Shine usiadła mi na ramieniu i zagłębiłyśmy się w czeluście tunelu... Przez chwilę szłyśmy w całkowitych ciemnościach. Po jakimś czasie jednak zobaczyłam kilka promieni. Potem było ich coraz więcej, aż w końcu widziałam dość wyraźnie tunel. Tyle że razem ze światłem pojawiło się też dużo duchów. Brzydkich duchów... Stare, pomarszczone, długie, krótkie, półprzezroczyste... a wszystkie to duchy smoków. Na jednym prawie że przezroczysta skóra opinała się na mlecznobiałym szkielecie. Na drugim Wyłupiaste oczy zjmowały większą część czaszki patrząc na mnie z chęcią mordu. Inny duch był po prostu żółtym workiem z wnętrznościami powrzucanymi do niego byle jak. Obrzydliwe. I było jeszcze pełno podobnych dziwactw. A wszystkie były tak wielkie, że zajmowały cały tunel. Już rozumiem... trzeba przez nie przejść... Po tunelu latały jeszcze inne, mniejsze duchy, wyraźnie mnie nie lubiące. Trudno, trzeba przetrwać... Powoli zaczęłam iść tym korytarzem. Wszystkie mniejsze duchy rzuciły się na mnie i powbijały we mnie swoje zęby. To było jak tysiące lodowatych igieł we mnie... pomimo to szłam dalej. Przeczodziłam przez te wszystkie obrzydlistwa. Kiedy wydawało mi się, że to już koniec, pojawił się przedemną mniej przezroczysty niż inne duch. I większy. I na jego końcu majaczyło wyjście... Weszłam prosto w jego otwartą paszczę. Małe smoki momentalnie pouciekały. Ja ruszyłam dalej wnętrzem tego czegoś. On był prawie namacalny... Im dalej szłam, tym bardziej było mi niedobrze. Kiedy już niewiele brakowało, żebym zemdlała, korytarz się skończył.
-Wiesz co, szefie? Ja tam już nie wracam...-stwierdziła Shine.
-Ja też...-zaśmiałam się. Ruszyłyśmy dalej. W korytarzu słychać było tylko moje kroki i ich echo. Tak trochę... mrocznie było... Nagle znikąd pojawiła się na ścianach różnokolorowa łuna. Zwolniłam trochę moje tempo i zatrzymałam się przed zakrętem. Rozważyłam wszystkie za i przeciw. Więcej wyszło mi przeciw, więc ruszyłam do przodu. Zobaczyłam bardzo dziwną scenę... Jakaś dziwna postać i ON... już kiedyś z nim walczyłam... oderwał wzrok od tej dziwnej postaci i w jego oczach zabłysnął ogień. Wściekły ogień. W moich pojawiło się odbicie wody. Powoli, nie panując nad sobą tak dobrze jak przed chwilą, zmieniłam się w wodną furię. On zaśmiał się złośliwie.
-Zaczynamy od początku, co?-również stał się jednością ze swoim żywiołem - ogniem. Shine odleciała... gdzieś, mam nadzieje, że będzie bezpieczna... powoli zaczęliśmy krążyć naprzeciwko siebie po idealnym kole. Równocześnie zaatakowaliśmy. Rozpłynęłam się w ostatniej chwili - tam, gdzie przed chwilą jeszcze byłam, eksplodowała ognista kula. Zmaterializowałam się za nim i spróbowałam wysłać na niego małe, złośliwe, stworzone przezemnie przed chwilą syrenki. Od w obronie wysłał dwa ogniki.
-Czegoś się od ostatniej walki nauczyłaś...-zaśmiał się wrednie.
-A ty coś wolny jesteś... starość nie pomaga, nie?-wyszczerzyłam zęby w cynicznym uśmiechu.
-Zaraz będzie po tobie...-wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Och, przepraszam, jestem zbyt dobra, żeby z tobą przegrać...-odparowałam.
-Tak jak zapamiętałem... jesteś zbyt pewną siebie egoistką...
-I kto to mówi?-w tym samym czasie wróciliśmy do naszych cielesnych postaci i starliśmy się w walce. Mój miesz przeciwko jego mocy... może być, w końcu szkolili mnie w wiszącym mieście... naprawdę, cały dzień treningów, choć męczący, przydaje się w takich sytuacjach...
-Amy!-usłyszałam za sobą czyiś głos. Chyba Shelin...
-Nic mi nie jest!-odkrzyknęłam.
-Zaraz coś może być...-wysyczał mój przeciwnik.
-Sądzę, że raczej nie dasz rady...-zaśmiałam się.
-Tak? A ja sądzę, że jednak dam sobie radę...-odparował mój blok, i utworzył z ognia miecz. Ooo, fajnie, zaczyna się zabawa... uderzył znad głowy. Ja spróbowałam ciosu z prawiej. Zablokował go, wyhamowując momentalnie swoje ostrze. Niezły jest... teraz to ja uderzyłam znad głowy. Zablokował i teraz praktycznie siłowaliśny się na miecze... dobrze jest mieć ognioodporną klingę...
-Stop!-rozległ się za nim jakiś zimny głos. Jego usta wykrzywił grymas.
-Jeszcze kiedyś się przekonasz... jestem lepszy...-powiedział i wrócił do tej dziwnej istoty. Obok niej stała Shelin. Zmieniłam się w wilka i podeszłam do niej.
-Dlaczego ona kazała mu przestać?-zapytałam.
-Bo ją o to poprosiłam... nie dałabyś rady...-stwierdziła.
-Wiesz... mam z nim rachunki do wyrównania, więc może dałabym radę...-stwierdziłam.
-Może-odparowała.
-Niech ci będzie...-zrezygnowałam z kłótni i poszłam za nią do wyjścia. Jeszcze kiedyś znowu go zobaczę i tym razem wygram, będę silniejsza... A teraz trzeba wytłumaczyć się Alphie... ups...
Od Villag C.D James'a
- Wiem, że jesteś najmądrzejszym zwierzęciem w tej watasze więc, powiniwneś wiedzieć gdzie pojechał James. - On tylko kiwnął głową, a ja na niego wsiadłam. Po drodze, gdy już zaczęło się ściemniać, Loucis zaczął się dziwnie skradać. Kiedy zaczaił się do takich wielkich krzaków, to przez nie zauważyłam James'a z Libre. Ja wyszeptałam do Loucis'a.
- To tu. - Loucis tylko kiwnął głową i wyrzucił mnie prosto na James'a.
- Niespodzianka! - Uśmiechnęłam się do James'a i go pocałowałam.
- Jak, co, robisz ty tu, Villag? - Zapytał ze zdiwieniem.
- Coś. - Uśmiechnęłam się. - A tak w ogóle gdzie my jesteśmy?
<James?>
Od Villag - Zadanie
- Przepuścisz mnie?
- Ty być Shelin? - Zapytała.
- Nie, ja być Villag. - Odpowiedziałam.
- To ja cię nie przepuścić. - Odpowiedziała i zawołała swego sługę. Sługa przyszedł i zaczął ze mną walczyć. Ja mając żywioł śmierci, mogłam przywołać zmarłych, i tak zrobiłam. Później zrozumiałam, że nie mam wyboru i sama zamieniłam się w ducha, i zaczęłam z nim walczyć. Niestety zaczęło brakować mi sił. Nagle wparował James i zaczął mnie bronić, a ja się zamieniłam w siebie normalną. Wstałam i go przytuliłam. Następnie wparowała Amy z Shelin, Amy podeszła do mnie i zrobiła magiczną barierę obronną. ja patrząc na Shelin, która rozmawia z Królową Smoków, a ona ją słucha. Sługa przestaje z nami walczyć, a królowa nas wypuściła...
Od Smile - Zadanie
Od Sary
Idę, idę, idę, idę... i tak w nieskończoność. Mogłabym już gdzieś dojść. Popatrzyłam obrażonym wzrokiem na swoje łapy.
-Nie lubię was-powiedziałam do nich. Nagle na kogoś wpadłam.
-Przepraszam...-mruknęłam pod nosem i chciałam iść dalej. Ten ktoś szedł za mną. Całkowicie go zignorowałam.
-Może byś tak na mnie popatrzyła, co?-odezwał się głos za mną.
-Nie chce mi się...-stwierdziłam.
<Aquantis? :p>
czwartek, 10 kwietnia 2014
Od James'a-cd Villag
-Cześć-odpowiedziały.
-Chciałem porozmawiać ale nie będę wam przeszkadzał i lepiej pójdę-powiedziałem
- Nie trzeba-odezwała się Villag
-Nie. Pójdę. Wrócę za kilka dni
- Dlaczego?-podeszła do mnie
- Villag, muszę gdzieś wyruszyć. Wrócę za kilka dni, Obiecuję.
Poszedłem.
Wyszedłem na górę i wezwałem Libre. Smok przyleciał po jakiś dwóch minutach.
-" Chyba wiesz gdzie masz lecieć?"-powiedziałem do smoka w myślach po czym wsiadłem na niego.
Smok majestatycznie wzbił się w przestworza. Zaczął się lot.
Zacząłem cicho śpiewać.
Villag??
Od Villag C.D James'a
- Pozwól, że ja gdzieś pójdę. - Powiedziałam do James'a, i po chwili poszłam, do Sarash. Zauważyłam ją jak ćwiczyła nad swoim głosem...
April! :3
środa, 9 kwietnia 2014
Od James'a-cd Villag
- Boję się.
- Nie masz czego. To przecież wspaniała wiadomość.-powiedziałem
- Naprawdę?-spytała.
-Tak. Kocham ciebie i będę kochał nasze młode. Dla mnie jest niewiarygodne, że mogę mieć młode z tak piękną waderą.-uśmiechnąłem się i spojrzałem waderze w oczy. Lśniły jak zawsze- Jesteś dla mnie najważniejsza i nic tego nie zmieni.
Villag??
Od Villag C.D James'a
- Siema, James cię szuka. - Szybko powiedziała.
- Muszę coś przemyśleć, powiedz mu, że wrócę jutro. - Gdy jej odpowiedziałam, pobiegła do James'a.
Od Smile
wtorek, 8 kwietnia 2014
Bloody Mary!
Głos:
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Powitajmy Maga! xD
Hierarchia: Mag czarnej magii.
Cechy fizyczne: Drobna, zwinna.
Rodzina: Zmarli w ataku na poprzednią watahę.
Partner: Jak na razie nikt nie zawrócił jej w głowie.
Wcielenie:
Talizman: Talizmany to same wspomnienia. A wspomnienia bywają bolesne.
Właściciel: Shelbi.
Od James'a-cd Villag
- Chcę ci powiedzieć, że twoja siostra nie będzie nic pamiętać z tego, że przyszła do sama wiesz-powiedziałem
-Czemu?
-Musiałem jej wyczyścić pamięć po tym jak tam weszła. Rozumiesz
-Tak.
- A on?-spytałem- Przeszkadza- skierowałem wzrok na basiora.
Villag???
Od Villag-cd James'a
Weszłam tam rozglądając się na boki, nagle do środka wparował Libre i Lucis. Podszedł do mnie, i usiadł koło mnie, cały czas mrucząc. Nagle usłyszałam głos mojej siostry.
- Halo?! Jest tu kto?! - Wołała.
- Też to słyszysz? - Zapytałam basiora.
- Tak, ale kto to może być? - Zaczął się zastanawiać.
- Znam ten głos, to sasha... - Odpowiedziałam mu. Po chwili wybiegłam a za mną Lucis.
- Co ty tu robisz? - Zapytałam.
- Szukałam cię. - Odpowiedziała mi. - Głodna jestem.
- To sobie coś upoluj. - Odpowiedziałam.
- Ale, ale ja nie umiem. - Odpowiedziała mi szybko.
- No dobra, tam masz głowę i kopyto jelenia. - Podeszła do tego jelenia, wzięła głowę i kopyto jelenia, a potem wyszła. Jak już wyszła to ja pobiegłam do James'a, i znowu się do niego przytuliłam. Po chwili położyłam się i zasnęłam. Obudziłam się w nocy, przy mnie leżał James, poleżałam jeszcze chwilę i wyszłam z jaskini na spacer. Po drodze spotkałam Agerona, i znowu się do mnie przyczepił, ale w samą porę przyszedł James...
<James?>
Od James'a-cd Villag
- O co chodzi? Nie mogę
-Chodzi o to, że nie musisz pytać. Oczywiście, że się zgodzę.powiedziałem i pocałowałem waderę.
-Na prawdę?
-Oczywiście, ale teraz lepiej chodź za mną.-zgłębiłem się w jaskini. Wadera podążała za mną.Stanąłem . Zamknąłem oczy po czym podniosłem wielki głaz(oczywiście magią).
-Panie przodem-powiedziałem. Wadera weszła, a ja za nią.
- Gdzie jesteśmy?-spytała gdy odłożyłem głaz.
-Zobaczysz. Prosto-powiedziałem i w końcu dotarliśmy do wyjścia
-To takie miejsce o którym wiedziałem tylko ja i Libre. Teraz dołączyłaś i ty. Kryje się przy mojej jaskini, a właściwie traktuje to miejsce jako moją jaskinię. Ale teraz raczej naszą
Villag???
Od Villag-cd James'a
Otworzyłam, ciekawa byłam co tam jest, wyciągnęłam, a tu prosze piękny świecący naszyjnik, bardzo mi się podobał, ale ja takich świecących wisiorów nie nosze.
- Jest piękny, ale pozwól, że nie będę go nosić. - Powiedziałam wkładając naszyjnik za chustę.
- Dlaczego nie będziesz go nosić? - Zapytał zdziwiony.
- Ponieważ, ja nie noszę świecidełek, a wąsy to co innego.
- Aha, ale to nic nie szkodzi... - Powiedział, przyciągną mnie do siebie i przytulił. Podszedł do mnie Lucis i wymruczał coś.
- Tak Lucis? - Spytałam. On znów coś wymruczał.
- Dobra, zaraz dostaniesz, idę coś zapolować. - Powiedziałam.
- Głodna jesteś. - Zapytał mnie.
- I tak, i nie muszę coś zapolować dla Lucis'a. - Odpowiedziałam.
- Dobra, to ja coś zapoluję. - Powiedział i wybiegł. Gdy wrócił z jeleniem na plecach, zapytałam go.
- Mogę u ciebie zamieszkać?
<James?>
Witaj Shima!
Pseudonim: Belleza
Pozycja: Omega
Głos:
Rodzina: Brak
Partner: Zakochana
Od James'a-cd Villag
-Poczekaj jeszcze chwilę-powiedziałem po czym zniknąłem z jaskini.
Schowałem się, żeby wadera nie widziała. Władałem też nocą i wszechświatem więc wyczarowałem coś w rodzaju naszyjnika. Skupiłem się i ozdobiłem go kamieniem.
Wziąłem liść i zawinąłem wisior tak jakbym zrobił opakowanie. Wróciłem do wadery i wręczyłem jej prezent
-Proszę. To jeszcze coś dla ceibie.-uśmiechnąłem się lekko
Villag??
Od Villag C.D James'a
- Ja też cię kocham.... - Uśmiechnęłam się do niego, i po chwili go pocałowałam w policzek. To tym razem basior złapał mnie łapa za plecy, przyciągną do siebie i też mnie pocałował, a ja się do niego przytuliłam.
- Libre, leć do mojej jaskini! - Krzyknął James, a smok kiwnął i szybko poleciał w stronę jego jaskini.
- Czekaj! A Lucis! - Krzyknęłam.
- Kto to ten Lucis? - Zapytał mnie.
- Mój tygrys. - Powiedziałam, i p chwili zeskoczyłam ze smoka, tym razem zrobiłam salto (takie długieeee salto xD), po czym wylądowałam na ziemi i pobiegłam do mojego leża.
- Lucis! Gdzieś ty jest?! - Warknęłam, a po chwili się pojawił.
- Lucis, znasz ta watahę jak własne futro, wiec chyba wiesz gdzie jest jaskinia James'a? - Zapytałam a on tylko kiwną głową.
- Dobra, teraz ja na ciebie wsiądę a ty jak najszybciej tam pobiegniesz ok? - Zapytałam a Lucis kiwnął głową. Więc wsiadłam na niego i Lucis pobiegł tak szybko, że ja prawie z niego nie spadłam. Kiedy już tam byłam, wzbierało mnie na wymioty po tej przejażdżce ale jakoś nie puściłam. Weszłam do jaskini, to Libre jadł ryby, a James siedział i patrzył się w moje zdjęcie.
- Skąd masz moje zdjęcie z 2 lat? - Zapytałam zdziwiona.
- Yyyy, raz ci wypadło, więc je podniosłem i, no zaniosłem do mojej jaskini. - Odpowiedział.
- Słodki jesteś. - Powiedziałam podchodząc do niego. - Jeśli chcesz się zapytać czy będziemy razem to się zgadzam.
<James?>