- Ej! - krzyknęłam na cały głos. Zapadła cisza. - Ogarnijcie d*py i się uspokójcie! - ciągle krzyczałam.
- Bo? - mówił uwodzicielsko basior.
- Bo nie ręczę za siebie... - spojrzałam na niego zaciskając szczękę.
- Dawaj mała. - zachichotał.
Czasem... czasem gdy jestem wkurzona i niestety tracę moją anielską cierpliwość, zmieniam postać i wpadam w niekontrolowaną furię...
- Lepiej nie, jeszcze zes*asz się ze strachu. - warknęłam. - Nie działają na mnie twoje cholerne zaloty.
- Oj, jakie to groźne. - mówił.
Zaczęło się. Najpierw zmienił mi się głos. Był gruby i bardzo męski. Potem zmieniłam kolor futra. Efektem był taki wygląd:
Nagle samiec parsknął śmiechem, a ja od razu rzuciłam się na niego z pazurami. Byłam gotowa rozwalić wszystko na około mnie, zabić każdego.
***
Zbudziłam się niedaleko miejsce zdarzenia. Jaskinia nie była uszkodzona, na około mnie nie było żadnych wilków. Wstałam chybocząc się na nogach. Nie wiedziałam, skąd u mnie tyle wulgaryzmów... Podeszłam do wejścia pomieszczenia. Momentalnie wszystkie oczy zwróciły się ku mojej postaci. Samiec, który tak do wszystkich zarywał, siedział w kącie i najdokładniej się mi przyglądał. Ruszyłam w jego kierunku pełna złości, a inne wilki od razu próbowały mnie zatrzymać.
- Spokojnie, ja go chce przytulić... - powiedziałam.
Puścili mnie, a ja podeszłam spokojnie w jego stronę. Gdy byłam już blisko, złożyłam łapę w pięść i walnęłam mu prosto nią w brzuch.
- A podobno miałaś go przytulić! - zawołała samica, która odciągnęła mnie od niego.
- Co z tego, że pięścią?! - ryknęłam uwalniając się.
< Ktoś z obecnych (Amy, Destiny Swith, Villag, Sarash) niech dokończy >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz