Idę, idę, idę, idę... i tak w nieskończoność. Mogłabym już gdzieś dojść. Popatrzyłam obrażonym wzrokiem na swoje łapy.
-Nie lubię was-powiedziałam do nich. Nagle na kogoś wpadłam.
-Przepraszam...-mruknęłam pod nosem i chciałam iść dalej. Ten ktoś szedł za mną. Całkowicie go zignorowałam.
-Może byś tak na mnie popatrzyła, co?-odezwał się głos za mną.
-Nie chce mi się...-stwierdziłam.
<Aquantis? :p>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz