- A co? wolisz innego rodzaju muzykę? - Zapytał.
- Nie, ta może być, a teraz ja ci pokażę, coś w francuskim języku i zwolnię z tonacją... słuchaj. - Powiedziałam.
A teraz już nie róbmy bitwy na głosy... - Wymamrotałam i poszłam do swojej nory. Przez drogę spotkałam
Agerona.
- Czego znów chcesz?! - Zapytałam rozwścieczona.
- Nie wnerwiaj się, chcę tylko żebyś ze mną poszła. - Spokojnie do mnie powiedział, poszedł, a ja poszłam z nim. Już wiedziałam gdzie mnie prowadzi, do Polany Zakochanych, ale poszłam. W pewnym momencie zatrzymał się, i się spytał.
- Lubisz przyjemną atmosferę?
- A czemu się pytasz? - Zapytałam.
- A odpowiesz mi? - Uśmiechną się arogancko.
- Tak, tak lubię, a co? - Zapytałam.
- Po prostu chciałem cię wziąć na spacer. - Odpowiedział.
- Ok, nie wiem jakim cudem ale ci się udało. - Zaśmialiśmy się. Nagle las się jakimś cudem zapalił, popatrzyłam w głąb, to był James. Podszedł do mnie złapał mnie za łapę, i zapytał.
- Przeszkadzał ci?
- Nie, a możesz mi wytłumaczyć po co zapaliłeś las? - Zapytałam.
- Nie teraz. - Popchnął mnie do tyłu i zaczął się bić z Ageronem. Ja lekko wkurzona, zrobiłam barierę śmieci, przez co nie mogli się bić.
- Po co to zrobiłaś? - Zapytał mnie James.
- Ja tez ciebie się czegoś pytałam. - Odpowiedziałam mu , Ageron zrobił szarżę w te barierę, przez co ona się rozbiła. I znów zaczęli się bić. Więc nie miałam nic innego do wyboru jak bić się z nimi. Zrobiłam potrójne salto do tyłu, złapałam Agerona za ogon, i wyrzuciłam go do tyłu, tak samo zrobiłam z James'em. Podbiegłam do niego, i powiedziałam.
- To było niestety konieczne....
<James?Ageron?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz